Nie- wcale nie będzie o recyclingu. Miałam w pudełku kalkę różową w drobny prążek z baaardzo starych zapasów. Firma, która ją sprzedawała już dawno żegluje po innych niż papierowe oceanach, więc wiadomo- ostatnie egzemplarze. No ale przecież nie będę ich trzymała w zamknięciu na wieki wieków- to nieludzkie ( niekalkowe?). I tak się zdarzyło, że zrobiłam maleńkie zaproszenie – tylko 13×13 cm – prościuteńkie a wdzięczne, takie o:
I na to właśnie zaproszenie zwróciła uwagę następna para. No, a że panna Młoda chciała koniecznie jakiś różowy, leciutki, najlepiej kalkowy dodatek, to od razu pomyślałam o moim magicznym pudełeczku i jego unikalnej zawartości. Po lekkich modyfikacjach powstało to:
A wiecie, że tak sobie uświadomiłam, iż jeszcze Wam nie pokazywałam tyłu zaproszenia nigdy…no to pokazuję:)
Najnowsze komentarze